Z pasją i precyzją - nowoczesna hodowla trzody chlewnej według Piotra Grodzkiego
W rolniczym krajobrazie północnej Polski, w gospodarstwie trzypokoleniowym, Piotr Grodzki prowadzi hodowlę świń, której wyniki mogą być inspiracją nie tylko dla młodych rolników. Po latach pracy w urzędzie marszałkowskim wrócił na rodzinne gospodarstwo. - Wróciłem z miłości do sposobu i stylu życia. To jest w nas zaszczepione - przyznaje z przekonaniem.
Dziś zarządza cyklem zamkniętym obejmującym 100 loch produkcyjnych. Cały proces produkcji, od prosiąt po tuczniki, odbywa się na miejscu. Pasze przygotowuje we własnej mieszalni, wykorzystując komponenty z własnych 70 hektarów i lokalnych gospodarstw. - Kupuję koncentraty i sam układam skład mieszanki - mówi.
Stado podzielone jest na siedem grup technologicznych. Utrzymywane lochy pochodzą z linii WBP - rasy docenianej za silną budowę i kondycję. - Mają silniejsze stawy i są bardziej krzepkie, co dobrze sprawdza się w systemie utrzymania na rusztach - zauważa Piotr Grodzki. Sam namnaża loszki F1. Loszki remontowe trzymane są w kojcach grupowych, a do wykrywania rui wykorzystywany jest knur szukarek. Nasienie przyjeżdża ze SHIUZu, co pozwala zachować wysoką jakość rozrodu.
Szczególna uwaga w gospodarstwie poświęcana jest żywieniu loch prośnych i karmiących. W mieszankach pojawiają się dodatki oleju lnianego, witaminy ADE, selen, witamina C, suszona porzeczka jako dodatkowe źródło włókna oraz dodatki paszowe firmy JHJ. - Na tonę paszy dodaję 24 litry oleju, żeby utrzymać odpowiedni poziom energii, a co za tym idzie lepsze przyswajanie witamin - wyjaśnia. Po odsadzeniu lochy otrzymują paszę dla loch karmiących z dodatkiem glukozy i mączki rybnej w systemie do woli. Dzięki temu ruje są terminowe i wyrównane.
Prosięta w 28. dniu osiągają wagę 8-10 kg. Po pięciu dniach od urodzenia prosięta dostają szczyptę paszy pod promiennikiem, bezpośrednio na matę, by się z nią oswoić. Dopiero gdy zaczynają ją podjadać, w kojcu pojawiają się karmniki. - Po odsadzeniu podaję paszę również w korytach, żeby 24 z 40 sztuk mogły jeść jednocześnie, zgodnie z ich behawiorem - tłumaczy. W tym krytycznym okresie sięga po Aliosept - mineralno-ziołowy premiks od JHJ. - Działa bardzo dobrze, ogranicza biegunki i poprawia apetyt - mówi hodowca. Dzięki zawartości czosnku, kwasów organicznych preparat wspiera odporność i stabilizuje układ pokarmowy. Po przejściu na paszę starterową włącza Lavipan L050 - probiotyk zawierający mikrokapsułkowane bakterie kwasu mlekowego i drożdże. - Po Lavipanie widzę dużą poprawę, nie ma kompletnie żadnych problemów zdrowotnych, zauważyłem, że poprawia się wykorzystanie paszy i przyrosty - zaznacza.
Lavipan stosowany jest również u loch, wspierając zdrowie jelit i odporność, zwłaszcza w okresie okołoporodowym. Warchlaki, przechodząc na tuczarnię, otrzymują ToxControl Advance MAX - zaawansowany neutralizator mikotoksyn i endotoksyn, który towarzyszy im przez cały okres tuszu. - Hodowcy nie zawsze wiedzą, że poranny kaszel w chlewni to działanie Fumonizyn, a ToxControl temu zapobiega - radzi Piotr Grodzki. Ten preparat, dzięki postbiotykowi LAB, zaawansowanym sorbentom i kompleksowi ziół TopLiver, nie tylko chroni przewód pokarmowy, ale również wspiera funkcjonowanie wątroby oraz poprawia wykorzystanie składników pokarmowych. ToxControl Advance MAX podawany jest również lochom we wszystkich grupach.
Uzupełnieniem systemu żywienia jest Baracid, zakwaszacz paszowy dla tuczników, oraz FitoAcid Advance, stosowany u loch prośnych i karmiących. Baracid obniża pH treści pokarmowej, wiąże mikotoksyny i metale ciężkie, ogranicza ryzyko biegunek i poprawia smak paszy, co przekłada się na jej lepsze wykorzystanie. FitoAcid Advance, dzięki połączeniu silnych kwasów organicznych i substancji fitogenicznych, skutecznie wspiera mikroflorę jelitową, zwiększa strawność i tempo wzrostu, a także poprawia higienę i stabilność paszy. - Zwierzęta pobierają taką paszę chętniej, a cały układ trawienny pracuje spokojniej - komentuje Piotr Grodzki.
Wydajność stada utrzymuje się na bardzo dobrym poziomie: 12,5 prosiąt odsadzonych przy ponad 13,5-14 urodzonych. Świnie sprzedaje do ubojni Skiba przy masie maksymalnej 110 kg, w wieku 5,5 miesiąca. - Uważam, że przy obecnych kosztach produkcji utrzymywanie tuczników powyżej 120 kg nie ma sensu - komentuje. Średnia mięsność w ubiegłym roku wyniosła 60,4%, a rekordowa sztuka - 67,1%. Upadki - zaledwie 2%.
Poziom higieny utrzymywany jest wzorcowo. Po każdym myciu komór stosowany jest Dezosan Wigor. - To mój podstawowy środek do dezynfekcji kojców. Podczas porodu osuszam prosięta ręcznikami papierowymi i panieruję w Dezosanie Junior. Dzięki temu ograniczamy rozwój patogenów w pomieszczeniach – wyjaśnia. Preparat redukuje wilgoć, obniża pH powierzchni, eliminuje Kokcydia i ogranicza emisję amoniaku aż o 70%. Szczepienia profilaktyczne obejmują Parowirozę, Leptospirozę i Różycę na trzy tygodnie przed planowaną inseminacją oraz E. Coli, na trzy tygodnie przed porodem, dwa razy w roku Grypę u całego stada, a u prosiąt - Mykoplazmę, Cirkowirusy i Kokcydiozę. - Wyniki, które osiągam, mam dzięki profilaktyce lek. wet. Tadeusza Bojdo. Uważam, że warto zapobiegać zamiast leczyć - tłumaczy hodowca.
W tuczarni obowiązuje obecnie zagęszczenie na poziomie 0,9 m². Choć przy takiej obsadzie wielu hodowców boryka się z problemami behawioralnymi, Piotr Grodzki nie obserwuje przypadków kanibalizmu ani występowania beztlenowców. - Przyrosty są bardzo dobre, wskaźnik FCR na poziomie, a mięsność się zgadza - mówi. Mimo to hodowca uważa, że obecna gęstość obsady jest zbyt wysoka i planuje rozbudowę tuczarni. - Chcę zwiększyć powierzchnię bytową do 1,1m², poprawić komfort zwierząt i przy okazji skorzystać z dostępnych funduszy unijnych - wyjaśnia. Dla niego dobrostan to nie hasło z programu, to konkretna potrzeba wynikająca z praktyki.
Podkreśla, że kluczowym czynnikiem wpływającym na brak problemów zdrowotnych i zachowań agresywnych w stadzie jest mikroklimat oraz odpowiednio dobrane dodatki paszowe. - Musi być sucho. Nawet jeśli temperatura wynosi 26 stopni, to przy niskiej wilgotności nie ma problemu - zaznacza. - Komfort świń zależy głównie od powietrza i tego, co trafia do koryta. Stosuję dodatki JHJ od lat i widzę, że to ma realny i pozytywny wpływ na wyniki produkcji - dodaje.
Dzięki przemyślanemu systemowi i konsekwencji w działaniu, gospodarstwo Piotra Grodzkiego jest dziś nie tylko rentowne, ale też modelowe pod względem dobrostanu i bioasekuracji. Produkty JHJ nie są tu dodatkiem, są częścią dobrze funkcjonującego systemu, który przekłada się na wyniki.
Kontakt:
Skontaktuj się z nami za pomocą poniższego formularza.